Uzdrowiciel i Nauczyciel Duchowy
Uzdrowiciel i Nauczyciel Duchowy
 
Egzorcysta. Uzdrawianie i Egzorcyzmy na Odległość.
Egzorcysta. Uzdrawianie i Egzorcyzmy na Odległość.
                     
 
  Nawigacja Strony  
     
  Home  
  Aborcja - Kto Ma Rację?  
  Aktywna Droga Duchowa  
  Alergia  
  Anticanc - Antyrak  
  Anoreksja  
  Biblia - Czy Prawdziwa?  
  Bioenergetyczna Diagnoza  
  Czas Odejścia.  
  Czyszczenie Umysłu  
  Diagnoza Magnetyczna  
  Egzorcyzmy  
  Klub Duchownego  
  Kręgosłup  
  MonoAtoMine  
  Neg. Promieniowanie  
  Obchodzenie Świąt  
  Ochrona AntyWirusowa  
  Pancerz Ochronny  
  Płukanka Pochwy  
  Pomoc Duchom  
  Połpasiec Choroba Zakaźna  
  Przekazy Duchowe  
  Przyczyny Zachorowań  
  Samobojstwo  
  Shizofrenia - Opętanie  
  Słowniczek Duchowy  
  System Nerwowy  
  Talizmany  
  Techniki Uzdrawiania  
  Trująca Woda Chlorowana  
  Usuwanie Klątw  
  Uzdrawianie Poprzez Mozg  
  Windowanie Dusz  
  Woda z Boską Energią  
  Zdrowe Odżywianie  
  Nie Dla Wszystkich  
  Zapalenie Stawu Barkowego  
     
     
   
 
 
 
 
     
   
  Szesnasty Zamach 2  
 

Uwaga! Elektroniczne tłumaczenie z polskiego, jednego trzech najbardziej inteligentnych języków na inne języki jest często zwariowane, kompletnie nielogiczne. Weź to pod uwagę.

 

 

Trzy szatańskie kregi.

Po powrocie do domu natychmiast był wykonany przekaz do Ministrantum. Otrzymałem następujące informacje:

Zamachowcem Jest to jeden z synów tamtegO, imienia ci Stwórca nie przekaże, bo u Góry to wiesz, a na Ziemi jest ci to po niepotrzebne.

Ten zamach to próba dla tej kobiety zaplanowała to sobie jej dusza, czy ulegnie. Uważaj, bo jest to pułapka. tamteN założył trzy szatańskiE kręgi. On wie, że masz taką moc, że je od razu wszystkie rozwalisz, ale wtedy zginiesz. Musisz je rozerwać precyzyjnie pojedynczo. To bardzo trudne, ale jesteś w stanie to wykonać.

Powinieneś wcześniej wyjechać na południe Chicago, dodając sobie dodatkowo trzy razy więcej czasu, jak zazwyczaj, bo duchy tamtegO będą robić wszystko, żebyś nie dojechał.

Nie możesz też w żadnym przypadku zjechać z autostrady, bo tam szykują pułapkę i tam cię zabiją.

Muszą to być trzy wyjazdy, co tydzień każdy. Masz zacząć dokładnie o 21:00. Ostatnia akcja 24 grudnia. Bądź bardzo ostrożny. Powodzenia.

Pierwszy wyjazd.

Postanowiłem wyjechać przed osiemnastą, ale wszystkich nas w domu zaskoczył nagły opad bardzo gęstego śniegu. Płaty śniegu były bardzo duże i bardzo szybko dosłownie w kilkadziesiąt minut napadało ok. 15 – 20 cm śnieżnego puchu.

Drogi zrobiły się bardzo śliskie, a moja limuzyna, Lincoln Town Car miał tylny napęd. Mimo że bardzo wolno, stromo zjeżdżałem prostopadle do drogi głównej, to nie wiedząc nawet jak, znalazłem się w rowie po drugiej stronie głównej drogi.

No to klapa, pomyślałem sobie przez sekundę i próbowałem otworzyć drzwi, żeby wyjść z auta. Jednak, ku mojemu kompletnemu zaskoczeniu, pojawiła się natychmiast para ludzi w średnim wieku. Poprosili, abym nie wysiadał, bo oni chcą mnie wypchać z tego rowu.

Tak samo, jak nie wiedząc, kiedy wpadłem do rowu, tak samo szybko z niego wyskoczyłem. Nie miałem żadnych wątpliwości, że ta para była przysłana przez Stwórcę.

Całą około 100 km drogę na południe padał mocno śnieg, było wiele stłuczek i samochodów na poboczu autostrady.

Mój samochód na całej trasie chwiało z lewej na prawą, było bardzo niebezpiecznie, ale dojechałem na miejsce przed czasem.

Na miejscu zastałem męża pani Łucji, górala, który był bardzo zły, że przyjechałem, bo on ją chciał wywieźć do szpitala psychiatrycznego. Ten wulgarny, chamski góral (który z nich nie jest taki?) był bardzo niedobry dla niej całe życie. Jakoś jednak udało się go odsunąć od tej sprawy i ode mnie.

Przygotowałem się do akcji i dokładnie o 21:00 siadłem w środku kręgów przystąpiłem do rozrywania pierwszego z nich.

Jak zawsze daję sobie radę w różnych sytuacjach, gdzie trzeba użyć bardzo silne energie, tak tym razem byłem zaskoczony niesamowicie silną koncentracją energii tamtegO. Było to dziwne odczucie.

Skoncentrowałem się, wymierzyłem te energie, i mając pełną świadomość zagrożenia mojego życia, przystąpiłem do precyzyjnego rozrywania pierwszego z trzech kręgów.

Nie mogłem w tym czasie uciec świadomością w żadnym przypadku, a być tylko bardzo skoncentrowanym na tej samej intuicyjnie wyliczonej częstotliwości energii.

Pracowałem tak kilkadziesiąt minut i zakończyłem pracę, jak odczułem, że pierwszy pierścień został rozerwany.

Wróciłem do domu bardzo zmęczony. Żona, która z niepokojem czekała na mój powrót powiedziała, że było pełno duchów tamtegO na dachu mojego auta. Próbowali oni rozkołysać ten samochód, żeby mnie wyrzucić z autostrady i zabić. To tłumaczyło, dlaczego mój samochód chwiał się na całej trasie z lewa na prawą.

Drugi wyjazd.

Do drugiego wyjazdu przygotowałem się psychicznie tak samo dobrze. Jazda była tak samo niebezpieczna. Na miejscu na szczęście nie było już chamskiego męża Łucji.

Przygotowałem się i dokładnie o 21-wszej zacząłem działać. Dość szybko wyczułem drugi kręg tamtegO. Wyliczyłem siły tak, żeby tylko ten jeden kręg rozerwać i zacząłem go rozrywać.

Tak pracowałem w bardzo dużym skupieniu przez około pół godziny. Ten kręg był trochę inny, zastosowane były inne blokady, jednak ostatecznie rozerwałem go.

Droga powrotna nie była spokojna ani łatwa, tego duże zmęczenie czyniło tę jazdę bardzo trudną. W końcu bezpiecznie dojechałem.

Trzeci wyjazd.

Ostatni wyjazd przypadł na 24 grudnia. Nie była to ładna perspektywa w ten dzień wigilijny, bo jak wygram, to przyjadę, jak dobrze pójdzie dopiero po północy.

Wyjechałem tak samo, jak przy tych dwóch wcześniejszych akcjach dużo wcześniej. Po przyjeździe przywitałem się z Łucją i po przygotowaniu się zacząłem pracować nad rozerwaniem trzeciego kręgu tamtegO.

Wydawałoby się, że ten ostatni kręg mógłby być już łatwy do rozerwania, bo nie ma już ograniczeń w średnicy, ale ostatecznie nie było tak łatwo.

Był znów inne komponenty w tym trzecim kręgu i był trudny do rozerwania. W świadomości miałem: bez brawury, bez emocji!

Po minutach działania poczułem ulgę. Nie byłem jednak pewny, czy to koniec, czy wygrałem. Zrelaksowałem się, starałem się odczuć wszystkie wokół mnie energie. Żadnego zagrożenia nie odczułem.

Powoli otworzyłem jedno oko, zauważyłem mocno palące się świece. Rozglądnąłem się wokoło i czekałem co się będzie działo. Nic się nie działo, więc byłem już pewny, że jestem tu, gdzie przyjechałem.

Radość Łucji była niesamowita. Zaczęła mówić swoim głosem, nie cuchnęła i powrócił do niej właściwy wygląd oczu.

Do domu jechałem radosny, ale bardzo ostrożnie. Przyjechałem dokładnie o północy. Tej nocy radość z wygranej bitwy przelatywała się z bardzo dużym zmęczeniem.

Żona powiedziała mi, że wiedziała, kiedy dokładnie wygrałem bitwę, bo w tym momencie, kiedy przerwałem trzeci kręg, słyszała, jakby zaczęły dzwonić wszystkie dzwony w kościołach na całej planecie. Widziałem w niej duży strach, który ją powoli opuszczał ze łzami i ogromne zmęczenie.

W Boże Narodzenie rano zrobiłem przekaz w tej sprawie do Stwórcy. Stwórca nie ukrywał zadowolenia, był bardzo szczęśliwy. Przekazał mi, że jest to moje trofeum i ja mam go osądzić jeszcze w tym dniu.

Długo się nie zastanawiałem. Znając psychikę synów tamtegO i ich paniczny strach przed spłacaniem gigantycznego długu karmicznego, tym razem tego, skazałem na najwyższą karę, zamrożenie w czasie. Jest to adekwatna kara do jego przestępstw. Tam będzie się bił ze swoimi tylko myślami, bo to tylko mu pozostanie. Dopiero jak zrozumie swoje złe postępowanie, będzie miał szansę na odpracowanie krzywd milionom istot, a to mu zajmie ho, ho, ho.
tamteN znów przegrał, na dodatek stracił kolejnego syna.


 
     
     
Opinie Komentarze
  e-Books